Rekrutacja na specjalistę SEO

Rekrutacja sp. SEO… Zatrudnijmy SEOwca! Kogo? No tego od pozycjonowania! A co on będzie robił? No nie wiem…

Tytuł tego artykułu jednych może bawić innych dziwić, a niektórzy pewnie się oburzą, mówiąc, że to nieprawda! I tutaj pada słynne w branży „to zależy”, ale na potrzeby nakreślenia problemu będę generalizował, bo mogę. W branży zauważalny jest spory deficyt specjalistów SEO. Nie mówię o osobach, które chcą się nauczyć, przyjść na staż czy też mają za sobą jakiś krótki epizod w tej dziedzinie marketingu. Chodzi mi o dobrych specjalistów, reprezentujących wyższy poziom wiedzy na temat SEO (chociaż na ten temat powstanie zupełnie odrębny wpis). Pracodawcy prześcigają się w benefitach, “pizzowe wtorki” czy “owocowe czwartki” to w wielu przedsiębiorstwach standard. Bywają takie momenty w roku, gdzie otrzymywałem w ciągu tygodnia 10 różnych ofert pracy pomimo, że jej nie szukałem. To pokazuje jak duże jest zapotrzebowanie. Tylko czy Ci rekruterzy wiedzą, kogo tak naprawdę potrzebują?

Sprawa jest dość skomplikowana, a cały proces jest uzależniony od tego, czy rekrutacja dotyczy:

  • pracy w agencji SEO/SEM,
  • pracy inhouse w dużej firmie, która ma swój dział marketingu,
  • pracy inhouse w małej firmie, która chce się pozycjonować.

Postaram się rozbić powyższe przykłady na bardziej szczegółowy opis, aczkolwiek chciałbym zacząć od ogólnego podejścia do weryfikacji umiejętności specjalisty. Często w ogłoszeniach o pracę można znaleźć zapis w wymaganiach: „udokumentowane osiągnięcia w SEO”. Nawet jeśli nie jest to napisane, to bardzo często jest to temat poruszany podczas następnych etapów rekrutacji we wszystkich wymienionych miejscach pracy. I tutaj pojawia się poważny problem. No, bo jak udokumentować efekty? Podać adres serwisu do sprawdzenia w Senuto/Semstorm/Ahrefs czy innych narzędziach? Mogę podać wybrany przez siebie serwis i twierdzić, że ja go obsługuję. Dane z Google Analytics oraz Google Search Console? Nigdy nie wyciągnąłem takich danych od klientów na zewnątrz, a czasem byłem o to proszony podczas rozmów telefonicznych. Raz nawet zostałem poproszony o przesłanie wykresów oraz szczegółowy wykaz prac, jakie wykonałem dla danego klienta. Mało kto dzieli się spisem swoich klientów, a co dopiero szczegółowymi danymi… Jak więc zweryfikować umiejętności potencjalnego specjalisty? Obawiam się, że jeśli nie posiadasz odpowiedniej wiedzy, to nie będzie możliwości sprawdzenia tego, gdyż specjalista może lać wodę w taki sposób, że… niczego nie zrozumiesz. Przejdźmy więc powoli do powyższego podziału.

Rekrutacja do agencji SEO/SEM

Ten rodzaj rekrutacji zawiera najmniej absurdów, chociaż nie jest ich pozbawiony. Wszystko zależy od tego, czy udając się na rozmowę rekrutacyjną rozmawiamy z kimś z branży czy z rekruterem. Jeśli mamy po stronie firmy rekrutującej prawdziwego specjalistę SEO to wystarczą trzy bardziej zaawansowane pytania, aby zweryfikować czy dany kandydat miał styczność z SEO, czy po prostu przeczytał na szybko dwa poradniki. Z resztą… firma szybko zweryfikuje do czego ten ktoś jest tak naprawdę zdolny, więc oszukiwanie na rozmowie rekrutacyjnej może zakończyć się rezygnacją z usług danego pracownika w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Problem pojawia się jednak, kiedy rozmawiamy tylko i wyłącznie z rekruterem, który coś tam wie, ale bardziej żeby przytakiwać niż wchodzić w dyskusję. Wtedy jest to po prostu strata czasu tej firmy, bo osoba rekrutująca nie będzie w stanie zweryfikować informacji przekazywanych przez osobę rekrutowaną.Jeśli już pojawiają się jakieś pytania branżowe to są one czytane z kartki i jakiejkolwiek odpowiedzi nie udzielimy, ale powiemy wszystko pewnym głosem to będzie ok. Takie sytuacje zdarzają się rzadko, ale jednak pojawiają się. Przy tego typu rekrutacjach często pojawiają się, o dziwo, pytania o wcześniejszych klientów, osiągnięcia, znajomość narzędzi, ciekawe case study. Problemem jest jednak sytuacja, kiedy po stronie rekrutującej pojawia się słaby specjalista SEO, któremu osoba rekrutowana musi tłumaczyć poszczególne pojęcie. Takie sytuacje miały miejsce…

Rekrutacja do dużej firmy jako specjalista SEO inhouse

Ten rodzaj rekrutacji przysporzył mi chyba najwięcej frajdy w związku ze swoimi absurdami. Jeśli na pokładzie firmy znajduje się dział SEO i jest w nim kilka osób, a na rozmowie kwalifikacyjnej obecny jest Head of SEO to zazwyczaj jest podobnie jak wyższej. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy w firmie jest Head of SEO, ale został on wybrany przez przypadek, jest jeden SEOwiec, którego ktoś kiedyś zatrudnił bez jakiejkolwiek wiedzy lub nie ma nikogo odpowiedzialnego za SEO i jest to plan na nowy dział. Karuzela śmiechu rozkręca się na całego! Bardzo często właśnie tego typu rekrutacje składają się z największej ilości etapów, z czego przez większość z nich nie rozmawia się z nikim kompetentnym w zakresie stanowiska, na które się rekrutuje. Z uwagi na znikomą wiedzę na temat SEO, właśnie tutaj pojawiają się najciekawsze pytania/wymagania. Mam wrażenie, że często osoby odpowiedzialne za rekrutację nie mają pojęcia, kogo mają znaleźć. Wymieniasz narzędzia z jakich korzystasz, oni przytakują i mówią ok.  Kiedyś podczas jednej z rozmów wymieniałem nieistniejące narzędzia. Byli zachwyceni ilością narzędzi, jakie znam…

Prośby o podanie swoich wcześniejszych dokonań są tutaj na porządku dziennym. Najciekawszym zjawiskiem jest jednak to, że najczęściej to firmy „atakują” potencjalnych kandydatów, zapraszając ich na rozmowy poprzez różne media społecznościowe. W momencie kiedy idę na takie spotkanie i na rozmowie jestem ja VS dwie osoby z HR + kilku dyrektorów różnych działów i nie ma żadnej kompetentnej w mojej dziedzinie osoby to zabawa nabiera rozpędu. Pada pytanie: „Co byś zrobił, żeby nasz strona była TOP1 na frazę XXX”. Patrzę w oczy wszystkim tym dyrektorom, którzy dumnie myślą, że mnie zagięli i mówię: „Nie jestem w stanie powiedzieć, gdyż to Wy zaprosiliście mnie tutaj na rozmowę, i to Wam zależy na mnie. Nie znam Waszej strony. Nie znam Waszych oczekiwań. Nie znam Waszej strategii. Nie znam danych na temat ruchu na Waszej stronie. Nie analizowałem istotnej dla Was frazy XXX i nie wiem jak silna jest Wasza konkurencja, więc jeśli miałbym mówić, co bym zrobił to musiałbym zacząć wymyślać i lać wodę, a chyba nie o to chodzi”. Niestety to nie powstrzymało ich od zadawania kolejnych finezyjnych pytań. Rozmowa była dość długa i miałem wrażenie, że oni próbują mi udowodnić, że ja nic nie potrafię, a ja starałem się im udowodnić, że nie wiedzą, kogo szukają i jak go szukać

Innym przykładem rekrutacji do bardzo dużej firmy była sytuacja, kiedy zostałem poproszony przed spotkaniem o wykonanie audytu serwisu. Z jednej strony faktycznie jest to jakiś pomysł na weryfikację wiedzy, aczkolwiek równie dobrze ten audyt mógłby zostać wykonany przez mojego znajomego. Mam jednak problem z czymś innym. Jeśli bardzo zależałoby mi na tej pracy, to rzucam wszystko i robię wszystko, aby się do niej dostać. W momencie jeśli ktoś się do mnie dobija i podziwia moje doświadczenie w branży i wymaga ode mnie audytu, no to coś jest tutaj nie tak. Wykonanie audytu dla serwisu tego rozmiaru to ładnych parędziesiąt roboczogodzin. Z jakiej racji mam dostarczać za darmo coś co jest warte parę tysięcy złotych? Z ich punktu widzenia fajnie dostać 10 takich audytów i mają połowę roboty za sobą. Udałem się na rozmowę, która przebiegała w miłej atmosferze. Na koniec poprosiłem o to, aby dali znać o wynikach rekrutacji, bo niestety nie jest to jeszcze standardem. Oni mówią: „Pewnie, dla nas to normalne”. Pewnie się domyślacie, że jednak nie było to dla nich normalne… Z czystej ciekawości dwa miesiące później dopytałem, czy podjęli jakąś decyzję i dowiedziałem się, że tak, ale postawili na bardziej doświadczoną osobę, która bardziej wykazała się w audycie. Wszystko w porządku, gdyby nie fakt, że doskonale wiedziałem, kogo zatrudnili i była to osoba na początku swojej drogi z SEO, a to czy się bardziej ode mnie wykazała w audycie…? No bardzo możliwe – ja nie wykonałem audytu. W tej historii jest jeszcze jeden ciekawy aspekt. Rok później zadzwonili do mnie, że zapraszają na spotkanie z pominięciem całego procesu rekrutacyjnego. Pomimo, iż absolutnie nie szukałem pracy, poszedłem. Zaskoczyłem osoby na spotkaniu kilkoma pojęciami związanymi z SEO. Znowu wyjaśniłem, że na kilka pytań nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zostałem dopytany, od kiedy mogę zacząć i oczywiście… nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Może moje oczekiwania finansowe były za wysokie? Może stwierdzili, że nic nie potrafię? Być może nie pasowałem im charakterem lub nie spodobała im się moja pewność siebie? Niezależnie od powodu, chyba wypadałoby przekazać jakąkolwiek informację?! Ale… to już świadczy o poziomie danej firmy.

Ostatni przykład tego typu rekrutacji. Ostatni, ale za to jaki barwny! Bardzo duża firma, działająca na całym świecie zaprasza na spotkanie, które poprzedzone jest konkretną rozmową telefoniczną. Wyglądało to obiecująco i poszedłem z czystej ciekawości. Na rozmowie był Kierownik Działu Rozwoju oraz Kierownik Webdeveloperów. Poszukiwany jest specjalista SEO, a pytań zadanych na spotkaniu na temat SEO… jedno albo dwa reszta w zupełnie innych tematach, które ciężko przypisać do danej dziedziny. Rozmowa była fenomenalna, ja o SEO, a oni o czymś kompletnie innym. Po jakimś czasie dostaję informację, że niestety wybrali innego kandydata, który wykazał się lepszą znajomością budowy stron. 

Nikt mnie nie pytał o moją znajomość budowy stron, ale to nic… Czy to na pewno była rekrutacja na specjalistę SEO? Podobno tak, ale przynajmniej dali znać.

Stąd moje pytanie. Czy oni wiedzą, kogo szukają? A propos tych, którzy jednak nie wiedzą, kogo szukają – przejdźmy do ostatniej grupy z mojej listy.

Rekrutacja do małej firmy inhouse, bez działu marketingu

Przy tego typu rekrutacjach dobrze, żebyś miał 3 lata doświadczenia w SEO, znał Google Search Console oraz Google Analytics, posiadał lekkie pióro, znajomość przynajmniej 16 języków programowania, fotografii, obróbki graficznej, 12 języków obcych i oczywiście obowiązkowa znajomość social mediów i kurs baristy. Bardzo często ktoś w takiej firmie lub sam szef dochodzi do wniosku, że trzeba zrobić coś ze stroną i zaczyna szukać. Nie stać go na X specjalistów, więc potrzebuje zrobić wszystko za jednym zamachem. Często jednak nie wie, z jakimi kosztami to się wiąże i jeśli ten temat nie zostanie poruszony podczas pierwszej rozmowy telefonicznej to nikt nie będzie zadowolony na spotkaniu. Osoby rekrutujące totalnie nie wiedzą, o co pytać, a zatrudniony specjalista jest pozostawiony sam sobie. Właściciele takich firm często też nie zdają sobie sprawy z kosztów związanych z potrzebnymi specjaliście narzędziami. Praca na tym stanowisku najczęściej odbywa się bez jakiegokolwiek nadzoru, ponieważ wystarczy pokazać wybrany przez siebie wykres i wszyscy są zadowoleni (oczywiście bardzo upraszczam całą tą sytuację). Jak się okazuje, że oprócz wynagrodzenia specjalisty i zakupu narzędzi, dochodzą jeszcze koszty linkbuildingu oraz contentu, to nagle stanowisko to nie ma najmniejszego sensu i należy je albo zlikwidować albo poszerzyć zakres obowiązków. Kiedy znajomy po przejściu do takiej firmy powiedział mi “Zrobiłem meta tagi, pokazałem wzrosty na wykresach i teraz mam pół roku spokoju”, zrozumiałem, że nic się nie zmieniło i praca w takich przedsiębiorstwach dalej tak wygląda.

Przyjrzyjmy się kilku ofertom pracy:

Stanowisko Senior SEO Specialist 

Pasja to ważna rzecz i warto ją mieć, ale czy to kluczowy element? Dla jednych tak, a dla innych nie. Perfekcyjna znajomość zmian algorytmów :O ?! Myślę, że sami pracownicy Google nie znają zasady działania wszystkich algorytmów, ale ok. Nieszablonowe podejście do zagadnień SEO? Dla mnie super, ale dalsza część oczekiwań pt. „kwestionowanie ogólnoprzyjętych standardów”? Czy trzeba je kwestionować? Standardy są standardami, trzeba szukać głębiej, ale czy standardy trzeba kwestionować? No na Seniora tak. Praktycznej wiedzy SEO popartej doświadczeniem w zakresie linkbuildingu? Ale, że jak to zweryfikujecie? Chcecie listę linków? Pomimo, że większość specjalistów/agencji podzleca linkbuilding na zewnątrz? Znajomość narzędzi to podstawa. I ogólniki, które są przypisywane do każdej oferty pracy w każdej branży. Chyba mało konkretów jak na Seniora?

Stanowisko Specjalista SEO: 

Ale szukacie SEOwca czy programisty PHP? Co to znaczy praktyczna znajomość? Doświadczenie poparte wynikami? Na ten temat już się wypowiedziałem. Jak zweryfikujecie na rozmowie, czy ten ktoś chce się rozwijać? Ogarniasz popularne CMS’y? A co to znaczy popularne? Jeśli macie samych klientów z Polski, to ta baza będzie zupełnie inna niż na np. USA. Może zamiast podawać, czy znasz coś więcej niż …? To podsuńcie informacje z czego korzystacie i czego wymagacie.

Stanowisko SEO Expert (nazewnictwu stanowisk też się przyjrzymy, ale innym razem)

Tutaj mam wrażenie, że osoba pisząca ogłoszenia dostała “nakaz” wykorzystania maksymalnej ilości znaków i poszerzała te zdania do maksimum. Pierwszy punkt jest dla mnie ok. Analiza słów kluczowych dla tematu i serwisu? Chyba nie rozumiem. Architektura informacji serwisu? Strony? Treści? No, można to chyba określić jako ogólnie “architektura informacji”. Analiza konkurencji? Super, ale czemu jest to zawarte w optymalizacji treści? Inne aspekty konkurencji nas nie interesują? (Tak, czepiam się). Google news – ok. Ostatnie zdanie z oczekiwań trochę masło maślane, bo trzeba wykorzystać ilość znaków. “Mile widziane…” – no i lecimy: Social Media, Systemy rekomendacji Google, no i UX of course.

Stanowisko Specjalista ds. SEO 

Nie jestem fanem określania wymagań na podstawie długości doświadczenia. Są ludzie, którzy pracują w agencji 8-16 i na tym kończą swój rozwój, a cały dzień w pracy poświęcają na zmianę title oraz H1. A są tacy, którzy pracują pół roku, ale wracają do domu i siedzą drugie tyle testując i rozwijając się. Ten drugi będzie wiedział znacznie więcej, a długością stażu się już nie łapie. HTML i CSS? Zawsze spoko! Systemy CMS i to w dodatku wspomniane minimum dwa, też jest ok. Rozumie i stosuje najlepsze standardy pozycjonowania? No, kolega X mówi mu „rób tak”, kolega Y mówi mu, „nie słuchaj go, rób tak”. Co więc dla niego ma być standardem pozycjonowania? Potrafi analizować strony internetowe. Analizować? No tak, wszedłem, działa, przeanalizowałem. Rozumie zasady budowania strategii pozycjonowania? Możliwe, że zna zasady, ale czy je stosuje i potrafi wdrożyć w praktyce? Zna podstawowe zagadnienia związane z hostingiem i domenami? Fakt, czasem może to się przydać, jeśli nie masz pod ręką żadnego webdewelopera, ale warto chyba podać przykłady, jakie są te podstawowe zagadnienia. Umiejętność analizy efektów pozycjonowania? No trochę logiczne na tym stanowisku, ale fakt, warto napisać. No i nie boi się wyzwań – w świecie SEO to ważna cecha, bo codzienna praca jest już sporym wyzwaniem.

Stanowisko Specjalista SEO 

Oczywiście trzeba mieć już roczek w SEO! To już takie dobitne czepianie się z mojej strony, bo rozumiem, co firmy mają na myśli. Po prostu nie szukają kompletnie zielonych specjalistów. Praktyczna znajomość narzędzi i mamy wymienione narzędzia, do których prawdopodobnie mają dostęp. Można? Można! Analityczne podejście i szybkie wyciąganie wniosków… hmmm… jak wszędzie. Aktywne działanie „nastawionego” na poprawę efektów. No, chyba na tym polega ta praca? Może znowu się czepiam… Koordynowanie własnych działań? To może być ciężkie w wielu przypadkach. Chęć stałego rozwojuzainteresowanie branżą… no nudy. Ale mamy dodatkowe atuty. Moja ulubiona sekcja: UX, PHP i znajomość CMS’ów. Czy jak znam UX i PHP to mogę liczyć na wypłatę x3? W końcu to trzy stanowiska.

Już mi wystarczy. Część z Was stwierdzi, że przesadzam, że się czepiam, albo moje ulubione „napisz lepsze ogłoszenie”. Chodzi mi tylko o to, że nie precyzując dokładnie, czego wymagasz, marnujesz czas zarówno swój, jak i kandydatów. Jeśli nie wiesz czego wymagać, to może lepiej zleć to na zewnątrz i analizuj to na podstawie wzrostów sprzedaży/zapytań? Jeśli nie znając tematu zatrudnisz kogoś, to i tak nie będziesz do końca w stanie zweryfikować jego pracy, a brak wyników nie zawsze jest winą specjalisty. Przed rozpoczęciem procesu rekrutacji, zastanów się kilka razy, kogo tak naprawdę potrzebujesz. Potem pomyśl, czy naprawdę go potrzebujesz. Następnie wróć do tego, kogo szukasz i zastanów się nad tym jeszcze pięć razy. Prowadź z potencjalnym pracownikiem rozmowę, a nie przesłuchanie i wysłuchaj, co ma do powiedzenia. Jeśli nie ma nic, to nie jest on tym, kogo szukasz.

Bonus!

Dzień po napisaniu tego tekstu wyświetliło mi się takie ogłoszenie o pracę!

Szkoda nerwów na analizę tego ogłoszenia. W skrócie.. poszukiwany człowiek kombajn! Nie znam proponowanego wynagrodzenia na tym stanowisku, ale domyślam się, że jest istne szaleństwo 🙂

Dodaj komentarz